Pewnego dnia (był to +/- 87 rok) 4 młodych leszczy (raczej luzaków) urwało się z liceum (kiedyś nazywało się to "wagary"). Nie mieli za bardzo co robić, więc padł pomysł: IDZIEMY DO KINA! Poszli zatem, a tam w repertuarze MISJA. No to trzeba zobaczyć, pewnie niezła akcja, coś słyszałem że szpiegowski mocny film, stwierdził jeden, zapewne mając na uwadze wiele mówiący tytuł (nie była to era Internetu/Filmwebu tak jak teraz). Zaczęli oglądać - już pierwsze sceny pokazały, że była to pomyłka. Kino puste (godz. 11 rano). Ktoś stwierdził: SPADAMY, lipa, stękali, kwękali, ktoś zapodał jakiś tekst, ktoś zaczął ziewać. Po kilku minutach ucichli, zaczęli słuchać, wpatrywać się w ekran, gadki ustały całkowicie, przestali się wiercić, wydawało się że słychać bicie serca każdego z nich. Obejrzeli film w całkowitej ciszy, bez komentarzy, gadek, w skupieniu, z powagą. Kiedy wyszli z kina przez kilka minut nie odzywali się do siebie - nie było komentarzy w stylu "a widzieliście jak ten wtedy tego załatwił" ani żadnych innych. Doszli do przystanku, czekali na autobus również w milczeniu. Każdy jeszcze ten film przeżywał, może dochodzili do siebie? Po baaaardzo długiej (jak na realia nastolatków) przerwie ktoś w końcu - żeby nie było że miętki - wystękał ostrożnie: i co, zajebisty, nie? Reszta pod nosem - jakby dochodząc do siebie, dała radę w miarę inteligentnie odpowiedzieć, co wyszło m. in. w stylu: "nooooo".
Byłem wtedy w tej czwórce, pamiętam to do dzisiaj chociaż minęło ponad 25 lat. Pamiętam też wrażenia po obejrzeniu tego filmu. Za każdym razem, kiedy go ponownie oglądam, na plecach czuję stada biegających oszalałych mrówek, a w oku zawsze mokro...
Gusta mamy różne, recenzje i wrażenia są zawsze indywidualne, ale NIGDY później nie czułem się po ŻADNYM filmie tak jak wtedy.
Dlatego drogi czytelniku polecam obejrzeć to dzieło, warto też wrócić do niego ponownie.
Wydaje mi się, że dzięki takim filmom (a jest ich naprawdę niewiele) kino rzeczywiście staje się Sztuką, a nie jedynie - bardziej lub mniej udaną - zwykłą rozrywką.
Bardzo dobre, prosta i urzekająca historia chwytająca za serca za sprawą przepięknych krajobrazów, dramaturgii i oczywiście muzyki Morricone - jednej z lepszych jakie słyszałem w filmach.
No bo jest wspaniała, tak samo jak w Pewnego Razu Na Dzikim Zachodzie, a może i jeszcze bardziej:)
Najlepszą, najwspanialszą muzykę Ennio Morricone znajdziemy w "Dawno temu w Ameryce". :) Na drugim miejscu postawiłbym "Misję", a na trzecim "Pewnego razu na Dzikim Zachodzie".
ten film jest tak banalny i przeraźliwie nudny że z bólem serca wystawiam mu aż 1/10
Manny od kiedy to banalność jest minusem filmu ? W tym przypadku owa prostota nadaje mocy filmowi. Jeżeli chodzi o nudę to ja się w ogóle nie nudziłem, pewnie wolałbyś aby był szatan i różne demony hehe
Film jest naprawdę piękny. Ale wg mnie jego piękno nie polega na pięknych krajobrazach, choć tego w tym filmie też nie brakuje. Tutaj piękno pokazane jest przez prawdę, przez wiarę nie tyle w Boga co w ludzi. Widzimy tam konflikt wewnętrzny człowieka, który rozdarty jest pomiędzy zbrodniczą przeszłością, a jezuicką służbą. Są tam Indianie, którzy mimo tego, iż sami nie wiedzą w co wierzą, potrafią za tę wiarę zginąć.
Film niezapomniany, film urzekający, pozostawiający człowieka z głową pełną przemyśleń.
Jak dla mnie historia Mendozy jest genialna. Najpierw zabija Indian, stara się nawrócić, a oni przyjmują go jak brata i wybaczają wszystkie winy.
Indianie pokazali, że mimo niskiego poziomu cywilizacji potrafią się zachować o wiele bardziej ludzko niż bardziej "cywilizowani" ludzie :)
...i ja i ja....też byłam wtedy w kinie (zapewne w innym mieście i o innej godzinie), ale także pamiętam odczucia po wyjściu z kina....Misja i Amadeusz - dwa filmy, które mogę oglądać zawsze i nadal i ciągle...
He he, zdarzyło się to jakieś 8-9 lat temu gdy w gimnazjum, w klasie 13-14 latków, ksiądz zapuścił ten film na lekcji religii. I nagle okazało się ,że cała klasa niedojrzałych gimbusów (w której byłem oczywiście ja) nagle ogląda ten film w ciszy i skupieniu.
Fantastyczny komentarz, chociaż mam inne zdanie o filmie. Pozdrawiam serdecznie! :)
no muszę przyznać, że też zamiast do budy polazłem na Misję.seanse były chyba coś koło 10 rano. kino kusiło i przyciągało. oprócz Misji - Dawno temu w Ameryce, Nietykalni i chyba 1 Bond jaki komuna puściła w kinach. i wiele innych...
Nic dodać, nic ująć. Przeżywam za każdym razem to samo gdy oglądam ten film. W żadnym innym filmie, który oglądałem do tej pory nie odnalazłem tyle człowieczeństwa co w Misji.
Wielki szacunek za wspaniałą recenzję, którą czyta się jak najlepszy kryminał :)
Gratuluję kolegów, mam nadzieję, że macie kontakt do dziś.
Pozdrawiam!
PS. Dla mnie to również film dekady, a może jeden z najlepszych, jakie widziałem.
Kształtuje postrzeganie świata, pozwala dostrzec to, co istotne w życiu.
Taki Papa Franciszek w pigułce.
Film dekady to na 100% nie, bo było bardzo dużo lepszych filmów w każdej dekadzie,
także w latach 80, ale w TOP 100 lat 80' można go umieścić w okolicach 60-100 miejsca.
Z filmów tego typu najlepsze są te:
Pieśń o Bernadetcie 1943 imdb 7,7 (4 osk,12 nom) J.Jones
Dzwony Najświętszej Marii Panny 1945 imdb 7,5 (1osk,8nom) I.Bergman
Czarny narcyz 1947 imdb 8,0 (2 osk,2 nom) D.Kerr
Bóg jeden wie, panie Allison 1957 imdb 7,4 (2 nom) D.Kerr - reż.J.Huston
Historia zakonnicy 1959 imdb 7,6 (8nom) A.Hepburn
Misja 1986 imdb 7,5 (1 osk, 7 nom) De Niro, Irons
Pewniakiem jest też "Milczenie" 2016 reż. Scorsese premiera koniec grudnia
Z tych wymienionych najlepsze dla mnie były Pieśń o Bernadetcie 1943,Czarny narcyz 1947,
Historia zakonnicy 1959 oraz Misja 1986.
Polecam. Ostatnio oglądałem dwa arcydzieła.
Włoski film "Rocco i jego bracia" 1960 imdb 8,3 reż. Visconti
A drugi film francuski "Komedianci" 1945 imdb 8,4 uważany za najlepszy film jaki
kiedykolwiek zrobili Francuzi. Bardzo wysoki poziom. Szkoda, że teraz się nie robi już
filmów w taki sposób. Ale era wizjonerów i geniuszy typu Bergman, Fellini, Kurosawa,
Tarkowski, Kubrick minęła bezpowrotnie. Większość arcydzieł jakie widziałem jest z
lat 40', 50', 60', 70 i 80' i ewentualnie jeszcze z lat 90', a widziałem 8 tysięcy filmów.
Milczenie Scorsese jest filmem , który daje więcej do myślenia. Lecz też wspaniałym obrazem dla ludzi szukających prawdy i wybaczenia.
Oglądałam bardzo dawno jako dzieciak, została mi głównie muzyka i scena z hostią. Potem odświeżyłam, i mimo, że obok nadrobiłam całe mnóstwo filmów z Ironsem, uważam 'Misję' za cudowny film.
Zaraz zacznę projekcję i jestem ciekaw wrażeń. Musze przyznać, że zintensyfikowałeś u mnie tym komentarzem ciekawość.
Późno bo późno, minęło już bowiem ładnych parę lat od Twojego wpisu nt. "Misji", ale skomentuję...
Jestem starszy od Ciebie, gdy szedłem w 1987 r. do kina na Misję" (Konfrontacje)
miałem już niemal 30 lat.
No i ja poszedłem do kina sam.
Ale cała reszta jak u Ciebie...
Też nie miałem pojęcia, na jaki film idę...
Film się skończył, przeleciały napisy końcowe,
a ja wciąż siedziałem w fotelu.
Czułem się, jakby mi spadł na łeb most...
Pozdrawiam.
Bo przy tej muzyce, która współtworzy i uzupełnia arcydzieło nie da się przy napisach końcowych po prostu wstać i wyjść z kina, albo wyłączyć telewizor.
Fakt.
Sam "Obój Gabriela" jest go wart. Zdecydowanie jeden z najwspanialszych motywów muzycznych w dziejach kina.
Trochę podobną historię miałem z Apocalypto. Pamiętam, ze umówiłem się wtedy do kina "na randkę" z jakąś dziewczyną i w trakcie filmu w ogóle zapomniałem, ze ona tam siedzi koło mnie. Ten film nie wtedy pochłonął.