Bardzo piękny film, ale chyba wyłącznie dla koneserów. Historię Prymasa opowiada się w sposób bardziej symboliczny niż kronikarski. Aresztowanie i pobyt w UBeckim odosobnieniu przedstawione są niemal jak zstąpienie Chrystusa do Otchłani, w której pociesza on i dodaje odwagi wszystkim złamanym przez system. Gra świateł podkreśla to przesłanie. Dołączony wątek sensacyjny jest też - wbrew pozorom - bardzo symboliczny : UBecja potajemnie kreuje swojego Antychrysta.
Mnie film ogromnie się podobał, ale nie dziwię się też tym, którzy go nie zrozumieli i czuli się nim rozczarowani.
Ładnie ludzie pisać potrafią :) Pozdrawiam serdecznie.
PS Obejrzałam drugi raz po 10 latach i dziś bardziej mi sie podobał nawet wymyślony chyba wątek sensacyjny nie raził.
Tak. Ten wątek sensacyjny nie znajduje potwierdzenia w dokumentach bezpieki. Oczywiście służby miały opracowane na pęczki sposoby skompromitowania Prymasa, ale każdemu brakowało "uwiarygodnienia". Pochopna - sam uważam, że wynikającą z osobistej wręcz animozji ze strony Bieruta - decyzja o internowaniu utrudniła jakiekolwiek działania operacyjne w tym kierunku. Fakt, że Wyszyński przebywał w odosobnieniu pod ciągłą i totalną kontrolą komunistów uniemożliwiał przeprowadzenie jakichkolwiek operacji kompromitujących. Bo trudno było oskarżyć o coś, pomówić, włożyć w usta niewypowiedziane słowa (albo wypaczyć te wypowiedziane) jeśli los Prymasa - w sensie fizycznym - zależał od czerwonych funkcjonariuszy. Z dokumentów natomiast jednoznacznie wynika, że próbowano nakłonić, czy wręcz zmusić, Prymasa Wyszyńskiego do zajęcia stanowiska w sprawie zaistniałej sytuacji. Mimo imania się różnych sposobów, również o charakterze kryminalnym, starania te zakończyły się całkowitym fiaskiem. Do pełniejszej wiedzy w tej sprawie dojdziemy z pewnością po opublikowaniu materiałów ze śledztwa IPN w tej sprawie.
Ta otchłań - o której pisze w pierwszym wpisie tego wątku, niestety usunięty już użytkownik - jest faktycznie szczególnie symboliczna. Takie piekło beznadziei, które Prymas postanawia przyjąć jako kolejne doświadczenie. I ta scena w noc wigilijną, kiedy Prymas dzieli się przesłaniem miłości i nadziei z ubeckim strażnikiem... Można powiedzieć, że dzieli się z tym z kim może, z tym kogo akurat "ma pod ręką".
Andrzej Seweryn w tej roli (w tej podwójnej roli) jest moim zdaniem wybitny.
O to to. Film o dobry i złu zawsze na czasie, a wbrew kameralnej narracji mocno wciągający.
A tak już mniej symbolicznie, a bardziej konkretnie - jeśli to zamknięcie kościelnego dostojnika na pewien czas w odosobnieniu traktować jako zstąpienie do piekieł, to do czego porównać tych, którzy ginęli w UBeckich katowniach, albo udało im się je przetrwać - tyle, że wychodzili stamtąd jako wraki, po wielu latach?