Wydawałoby się, że o obozach nakręcono już chyba wszystko, a jednak Strefa interesów rozwaliła mnie. Film jest niczym dawna reklama płatków owsianych: szczęśliwa rodzina, przy wspólnym stole w pięknym domu z ogrodem. Kochający ojciec jest jednak komendantem największego nazistowskiego obozu koncentracyjnego, mama przy kawuni rozmawia z koleżankami o tym jak przeszyć futra zabrane skazanym na zagładę. Od czasu do czasu wypoczynek w ogrodzie psuje dym z krematorium. Te kontrasty są szokujące. Mam nadzieję, że będzie Oskar.